Ryby uwielbiam w każdej postaci, ale najbardziej tradycyjne smażone. Oczywiście najlepiej jak jest od razu wyjęta z wody, oczyszczona i usmażona. Mam to szczęście, że wędkowanie jest pasja mojego ojca, więc co jakiś czas jestem zapraszana na takie smakołyki ;-) Muszę kiedyś nagrać film jak on oczyszcza i porcjuje ryby, bo robi to tak umiejętnie, że nawet najbardziej oścista ryba jest pozbawiona większej ilości ości. Przepis jednak jest z rybę dostępną w markecie, która ości nie ma, bo to polędwica z dorsza. Po usmażeniu paluszki są soczyste i zupełnie inne od tych popaczkowanych gotowców.